Urzędniczka – czyli zła baba za biurkiem.
Na każdym kroku słychać jak ludzie nie lubią chodzić do urzędów, bo nic tam nie można załatwić. Dodatkowo zła urzędniczka zza biurka patrzy złym wzrokiem, że przeszkadzamy jej w piciu kawy. Część pewnie ma rację, a część tylko się do tego miejsca uprzedza. Każdy urząd, departament czy wydział a nawet człowiek jest inny. Dziś napiszę Wam jak to wygląda od strony urzędniczki, bo nią aktualnie jestem.
Jak zaczęła się moja praca urzędniczki? Zaraz po studiach (architektura krajobrazu) poszłam w kierunku własnej działalności związanej z fotografią i grafiką. Po otrzymaniu dofinansowania prze rok próbowałam utrzymać działalność i pracować na własny rachunek. Nie wiem czy miałam złe podejście, za mało doświadczenia, za mało chęci czy walki o swoją działalność, ale po ponad roku ją zamknęłam. Myślę, że na tą chwilę w wielu momentach podjęłabym inną decyzję i inaczej poprowadziła swoją firmę, ale to już za mną. Mądry polak po szkodzie 😉
Wtedy postanowiłam udać się na staż do Urzędu Miasta i w między czasie szukać sobie jakiejś pracy. Po zakończeniu stażu okazało się, że szukają osoby do pracy więc zaczęłam się przygotowywać do naboru. Aktualnie minął niewiele ponad rok odkąd stałam się urzędniczką i pracuję w departamencie ds. administracji architektoniczno-budowlanej. W skrócie wydajemy pozwolenia na budowę, rozbiórkę i tego typu rzeczy. Tyle o mnie, ale jak wygląda praca i czy faktycznie jesteśmy tacy źli? Ja wypowiadam się na swoim przykładzie, w każdym mieście, urzędzie czy nawet departamencie czy wydziale może być kompletnie inaczej.
Prawo
Podstawą naszego działania jest opieranie się na prawie i wszelkiego rodzaju ustawach, rozporządzeniach. Zatem jeżeli mówimy, że termin na uzyskanie pozwolenia to maksymalnie 65 dni, to tak jest i nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Większość inwestorów przychodzi z wnioskiem i oczekuje, że za tydzień dostanie pozytywną decyzję. Oczywiście są takie przypadki, ale kiedy sprawa nie jest jakkolwiek skomplikowana. Wszystkie pretensje o długie oczekiwanie na pisma, decyzje czy odpowiedzi nie wynikają z faktu, że nam się nie chce pracować lub robimy ludziom na złość. Wynika to z terminów, które wynikają z różnych ustaw, a w szczególności z kpa – Kodeks postępowania administracyjnego. Podstawą w naszej pracy jest znajomość i praca wg prawa i trzymania terminów.
Kawka i rozmowy
Każdy urzędnik tylko pije kawę i wolno załatwia moje sprawy! Oczywiście, że urzędnicy piją kawę, jedzą śniadanie czy lunch, robią sobie chwilę przerwy na papierosa czy rozmowy. A kto z Was w swojej pracy tak nie robi? Zapewne większość ludzi w swojej pracy zaczyna od zaparzenia kawy, zjedzenia śniadania i chwili zanim zacznie zagłębiać się w pracę. Tak przyznam się bez bicia, że sama zaczynam tak dzień, ale nie od kawy a od herbaty i śniadania. To nie spowoduje, że wykonam mniej pracy w ciągu dnia, bo wg mnie nie da się całe 8 godzin pracować jak robot. Jeżeli z samego rana przyjdzie petent w danej sprawie to oczywiście od razu do niego wyjdę, nie będzie czekał, bo ja muszę wypić kawkę. Nie wiem jak jest w innych miejscach, ale u nas klient jest na pierwszym miejscu. Także, tak pijemy kawę, ale chyba każdy ma do tego prawo.
Urzędniczka taka zła?
Wielokrotnie można usłyszeć opinie, że urzędniczka to wredna baba, która nie chce pomóc i utrudnia załatwienie sprawy. To osoba, która jest niemiła i nawet się nie uśmiechnie. Pamiętajcie, że każdy jest tylko człowiekiem i może się zdarzyć, że ktoś ma zły dzień. U nas zawsze staramy się być mili, pomóc w wypełnianiu wniosków, podpowiedzieć jak daną rzecz można załatwić i pomóc na tyle na ile umiemy. Uśmiechamy się, mówimy dzień dobry i do widzenia, pomagamy. Zdarzają się sytuacje kiedy mamy gorszy dzień i może nie jesteśmy wtedy tak uprzejmi jakby ktoś tego oczekiwał. Czy Pani na kasie w sklepie, lekarz czy pielęgniarka a może informatyk zawsze są w idealnym humorze i nie mają gorszych dni?
Czasami reakcje urzędników wynikają od samego petenta, który od razu wyskakuje z obelgami i krzykiem, bo coś jest nie po jego myśli. Jest roszczeniowy, chce mieć coś załatwione od ręki, a tak się nie da i stąd wynikają te opinie. Jeżeli ktoś na mnie krzyczy i się awanturuję to niestety, ale nie będę się uśmiechać, bo ktoś nie okazuje mi szacunku. Jeżeli jesteście mili dla innych ludzi to wiedzcie, że ta osoba odpowie tym samym, niektórzy to rozumieją, inni niestety nie.
Obijanie się w pracy
Wiele osób uważa, że urzędniczka czy urzędnik nic nie robią. Rano piją kawkę, potem porozmawiają, załatwią jeden wniosek i do domu. Nie wiem jak jest w innych urzędach czy nawet innych departamentach w urzędzie gdzie pracuje. U nas w zależności od okresu w roku mamy mniej lub więcej pracy. W okresie wakacyjnym jest o wiele więcej wniosków, więc zdarza się, że nawet nie ma czasu na zjedzenie śniadania. Oczywiście to nie jest tak, że to jest jakaś ciężka praca tak jak na budowie. Jest pewnego rodzaju monotonność, praca czasem z trudnym klientem, przeglądanie wniosków i często grubych projektów budowlanych. Dostając codziennie kilka wniosków do rozpatrzenia musimy mieć na względzie, że wszystko trzeba załatwić w terminie. Nie jest to ciężka praca, ale nie jest też tak że nie mamy co robić. To zależy wszystko od danego departamentu czy wydziału w którym się pracuje.
Krótko o plusach i minusach
Zacznijmy od tych pierwszych. Jeżeli szukacie bezpiecznej posady, „od 7 do 15” (każdy urząd pracuje inaczej) z pewną pensją i pracą bardziej umysłową niż fizyczną to możecie uznać to za plusy. Co do minusów to na pewno dużo nie zarobisz, praca jest raczej monotonna, a Twój kręgosłup i oczy nie mają lekko, kiedy siedzisz 8 h przed komputerem. A do plusów można jeszcze zaliczyć, że po pracy nie musisz o niej myśleć.
Macie dobre czy złe wspomnienia w załatwianiu spraw w Urzędzie? Urzędniczka była miła czy raczej „zabijała” wzrokiem? 🙂
*wszystkie zdjęcia pochodzą z portalu pixabay