Sesja narzeczeńska przed ślubem.
Wyszłam za mąż! Za nami jeden z najważniejszych dni w życiu i pewnie za jakiś czas pojawi się tutaj post, który wszystko podsumuje. Póki co chciałabym Wam przedstawić efekt sesji zdjęciowej, która nie do końca wydawała się mi a nawet nam potrzebna. Dzisiejszy wpis to odpowiedź na pytanie – czy sesja narzeczeńska przed ślubem jest warta uwagi?
Ja akurat zdjęcia lubię i na każdej wycieczce czy w każdym ciekawym miejscu męczę mojego męża (chyba długo do tego słowa – mąż się nie przyzwyczaję!) o nową fotkę na Instagram lub po prostu do albumu. Niejednokrotnie też proszę o wspólne zdjęcie, żeby można było stworzyć kalendarz z naszymi zdjęciami na przyszły rok. Natomiast Adrian nie do końca jest przekonany do sesji i zdjęć w każdym możliwym miejscu. Stąd na informację o sesji, którą zaproponował nam nasz fotograf ślubny (Paweł Skiba), nie do końca był zainteresowany. Stwierdził, że dla niego to zbędna rzecz, ale… dowiecie się na końcu czy zmienił zdanie.
Jakie są zalety sesji narzeczeńskiej?
Zaletami takiej sesji jest na pewno lekkie rozluźnienie się przed aparatem a tym bardziej przed osobą za nim czyli fotografem. Dzięki temu mogliśmy się lepiej poznać, zobaczyć jak będzie wyglądała nasza współpraca i zobaczyć jak fotograf pracuje. Jeżeli wcześniej nie lubiliście zdjęć, uciekaliście przed aparatem lub po prostu sztucznie się zachowywaliście przed samym obiektywem, to taka sesja na pewno się przyda. Możecie wtedy zobaczyć jak finalnie będziecie wyglądać, że nie ważne są pozy a naturalne zachowywanie się przed aparatem. Dodatkowo do Waszego albumu wpadnie kilkanaście pięknych zdjęć, które możecie wykorzystać na sam ślub lub do albumów dla rodziców, czy podziękowań. Pomysłów może być wiele.
Jak wyglądała sesja narzeczeńska?
Tutaj nie było miejsca na wyszukane pozy i wymyślone wcześniej przed lustrem miny. Pełno śmiechu, wzruszeń i romantyzmu. W tym wszystkim niesamowicie pomagał fotograf. Potrafił nas rozśmieszyć, wymyślał małe „zadania”, które pomogły mu uchwycić piękne momenty między nami. W jednym z zadań dowiedziałam się, że gdybym była śniadaniem i co by zjadł na nie mój mąż, to byłabym schabowym! Wybuch śmiechu był oczywisty! Przed samą sesją wypełnialiśmy kwestionariusz, każdy z nas osobno. Pytania dotyczyły naszych pierwszych spotkań, co w sobie lubimy itd. Na sam koniec sesji to przeczytaliśmy i było pełno śmiechu, ale też i łez wzruszenia.
Czy warto wybrać się na sesję narzeczeńską?
I tutaj kończę zdanie mojego męża. Stwierdził, że dla niego to zbędna rzecz, ale ostatecznie bardzo mu się podobało i był to fajnie spędzony czas. Nie oczekiwał takiego efektu, a zdjęcia także mu się bardzo podobały. Oczywiście największa zasługa w tym wszystkim to nasz fotograf, który umiejętnie poprowadził nas przez całą sesję, że nie czuliśmy się skrępowani, a zdjęcia były naturalne i piękne. Jeżeli w ofercie Waszego fotografa jest sesja narzeczeńska i macie możliwość wzięcia udziału w takiej sesji to koniecznie się na nią zdecydujcie. Ja już wiem, że jedno zdjęcie na pewno zawiśnie na ścianie w naszym nowym mieszkaniu, tylko pytanie teraz które? Ciężki wybór!